niedziela, 24 czerwca 2012

Koszulka Tie-Dye


  Tak, tak, to nasza własna koszulka Tie-Dye czyli bawełna farbowana domowym sposobem.   Robiłam takie eksperymenty  trzydzieści lat temu nie myśląc , że za jakiś czas będzie to "odkrycie" małoletnich dzieciąt. Wszystkim, którzy nie są w temacie wyjaśniam: tie-dye ( z ang. wiązać – barwić) to metoda farbowania ubrań polegająca na składaniu ich w mniej lub bardziej określony sposób i w takiej postaci kolorowanie ich, by uzyskać pożądany wzór, za pomocą plam i zacieków.  Poczytałam w necie, obejrzałam kilka filmików i spróbowałam.
 


Dlaczego o storczyku? To informacja dla tych, którzy zniechęceni gołym pędem storczyka wyrzucają go. Nasz storczyk przeżywa trzecią młodość i po raz trzeci po baaaardzo długim okresie pustego pędu, znów kwitnie.


Na balkonie szaleństwo, lobelia jak wampir rozrasta się w donicach i zagarnia przestrzeń innym kwiatom. Begonia pnie się w górę a biedne szczawiki wystawiają łebki ku słońcu.  Szałwia pachnie, bakopa wabi owady. Tylko słońca nie ma!


To gadżet Syna z ulubionego miejsca.  Dlaczego ulubionego nie wiem, bo kawa tam serwowana nie rewelacyjna, komfort jej spożywania w określonym miejscu Szczecina też nie jest najlepszy. A system picia na wynos nie podoba mi się. Ale kubki w domu się lansują...


Pyszne ciasteczka, polecam...  To z mojego ulubionego miejsca TK Maxx.


Na akordeonie pogrywałam lat temu wiele.  Ta mała harmoszka jest bardziej zabawką niż instrumentem ale ma moc przywoływania wspomnień i dźwięków. Nadmieniam, że jest to zabawka, której dźwięk może ogłuszyć.



środa, 13 czerwca 2012

Koronkowa robota

Misterna praca, koronkowa robota, wspomnienie godzin bez TV, internetu.   Firanka, która była serwetą. Kolejny prezent od wspaniałej osóbki. W dawnych czasach i ja tworzyłam takie cuda!





   Przy okazji nowe zastosowanie kobiałki po truskawkach.






niedziela, 10 czerwca 2012

Stare wieszaki

W starych szafach, na targach staroci, można znaleźć stare wieszaki z napisami reklamującymi dawne sklepy.
Pamiątki miejsc i czasu, którego już nie ma...  Wśród moich skarbów przedwojenny wieszak ze Świdwina. Dziś zadaję sobie pytanie, jaki los spotkał sklepikarza świdwińskiego
-  Abrahama Hirscha?












piątek, 1 czerwca 2012

Był sobie worek

 Przyplątał się do mnie worek. I to nie byle jaki, bo worek św. Mikołaja!  Tak w tłumaczeniu z holenderskiego brzmi napis na tkaninie.  Wielki wór z juty pocięłam, obszyłam brzegi, doszyłam troki.  Wszystko wykonałam ręcznie bo urządzenia stosownego nie posiadam i nie umiem na maszynie szyć. Czekam na zakupione worki po kawie i już planuję dla nich przyszłość bo dziecię złożyło zamówienie na poduchy.