Czy jest stary?
Wszak liczy sobie niespełna 100 lat?
Gramofon należał do moich dziadków i w latach trzydziestych przywędrował wraz z nimi z Francji do Łodzi. Otrzymałam go od taty i od czasu do czasu wydobywam z szafy, nakręcam płytę i rozmyślam nad dawnymi czasami.
W mieszczańskim salonie należało jednak ukryć gramofon, był on otwierany na czas odtwarzania nagrania. Nadal uważano, że “przyzwoita kobieta roku
Równolegle z unowocześnianiem gramofonu Berlinera nad swym aparatem pracowali bracia Emil i Charles Pathé, którzy opracowali przenośny aparat walizkowy. W patefonie dźwięk był odtwarzany za pomocą niewymiennej szafirowej kulki osadzonej na ramieniu, które prócz obrotu w płaszczyźnie horyzontalnej miało możliwość ruchu pionowego. Warto podkreślić, że bracia Pathé wynaleźli aparat do ciągłego słuchania płyt nagranych naprzemiennie (dwustronnie) i zawierających całość utworu i do swego aparatu Gigant zastosowali silnik elektryczny. Płyty przeznaczone do patefonu różniły się od płyt gramofonowych – były większ e, o większej liczbie obrotów, a początek nagrania był tam, gdzie w nagraniach gramofonowych koniec, tj. po wewnętrznej krawędzi zapisu. W płytach Pathé zastosowano wgłębny zapis dźwięku, podobnie jak w systemie Edisona, to znaczy zróżnicowana była głębokość rowka zapisu. Natomiast płyty gramofonowe Berlinera miały wboczny zapis dźwięku.
Niełatwe było nagrywanie dźwięku na płytę. Mikrofon stanowiła tuba, identyczna jak tuba gramofonu umożliwiająca odbiór, zwieszająca się nad fortepianem lub ustawiona przed twarzą śpiewaka. Trudność stanowiło regulowanie mocy głosu i jego modulacji, co odbywało się metodą oddalania i przybliżania tuby rejestrującej.
To gramofon walizkowy tzw"reflektor". W gramofonach tego typu dźwięk przez małą tubę kierowany jest na powierzchnię wklęsłej misy, od której jest odbity i skierowany w stronę słuchacza. Na pomysł takiego rozwiązania wpadła jeszcze przed pierwszą wojną angielska firma Decca.
.
Blaszane pudełeczka zawierają igły gramofonowe.
Na wieczku jednego z nich znajduje się szczoteczka do czyszczenia płyt z kurzu.
Słowo o gramofonie...
Wynalazca gramofonu, Emil Berliner, nagrywał dźwięk w postaci sadzy na papierze (tak jak w fonoautografie), z którego potem robił odbitkę (negatyw), z którego wytłaczał płyty - początkowo z utwardzanej gumy, potem celulozy, a gdzieś od 1895 z szelaku (kilkanaście % szelaku, wypełniacze naturalne i sadza lampowa do nadania płycie czarnej barwy).
Do lat 30-tych stosowana była metoda akustyczna - dźwięki i śpiew kierowano do olbrzymiej tuby, która gromadziła dźwięki na małej membranie połączonej z rylcem nacinającym woskową kliszę. Następnie napylano na kliszę warstwę srebra, po czym metodą galwaniczną tworzono na kliszy warstwę jakiegoś metalu. Po mechanicznym oddzieleniu metalu od woskowej kliszy (następowało jej zniszczenie w tym procesie), uzyskiwaliśmy metalowy negatyw, mogący posłużyć do wykonywania odbitek w masie szelakowej (standard przemysłowy to 15% szelaku, sadza lampowa + wypełniacze - szelak początkowo pochodził prosto z Indii, potem natomiast zaczęto na szeroką skalę wykorzystywać zmielony złom płytowy).
Około roku 1925 Marconi (niedługo potem chyba Westrex) opracował sposób zapisu elektrycznego - dźwięki były kierowane do mikrofonu podłączonego do wzmacniacza lampowego i dopiero wzmacniacz lampowy napędzał rylec nacinający płytę. System Marconiego większość wytwórni światowych zaadaptowała w roku 1925-26, Syrena zaś (główny gracz na rynku w Polsce) w roku 1929.
Jedna z wielu posiadanych przez mnie płyt- Syrena Grand Record - wyprodukowana w pierwszej firmie fonograficznej w Polsce przed II wojną światową.
W Polsce przemysł płytowy związany był z początkami przedwojennej wytwórni Odeon, która była szerzej znana jako wytwórnia fonograficzna, wydająca płyty m.in. Chóru Juranda i Stanisławy Nowickiej.
W firmie Pathe w Paryżu został skonstruowany specjalny aparat odtwarzający od środka płyty – patefon. Oryginalne płyty firmy Pathe miały napisy ryte, kolorowane na biało, żółto lub czerwono.
Tę skrzynkę na płyty wykonał własnoręcznie dziadek Stanisław Jędrzejczak. Przetrwała do dziś w dobrym stanie .
Piękny sprzęt. Podziwiam ludzi, którzy jeszcze słuchają płyt winylowych. A te stare na obroty 78 są jeszcze cenniejsze. Teraz tylko ich wartość będzie rosła. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo niesamowite. Jestem pod dużym wrażeniem tego, że w monsunie tej tandety i kiczu znalazłam osobę, która potrafi pisać o tak wspaniałych sprawach!
OdpowiedzUsuńWitam, piekne zbiory. Jestem kolekcjonerem starych plyt z lat 1919-1939 z Bodo, Dymsza, Smosarska. Moze ma Pan podwojne egzemplarze, ktore chce Pan sprzedac ?? Pozdrawiam Witold Gatarek gatar13@wp.pl
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńIm starszy gramofon tym bardziej cenny, a nawet bezcenny. Pewnie już mało takich jest, a tym bardziej działających. Nie wiem czy rodzicom na prezent takiego gramofonu nie kupię. Sporo na https://www.oleole.pl/gramofony.bhtml jest dostępnych, na każdą praktycznie kieszeń. Lubią słuchać muzyki, a z gramofonu to wiadomo inny odbiór.
OdpowiedzUsuń